Jagielnik / Mleko i Miód
Obłędnie dobre, zdrowe i łatwe do zrobienia ciasto? Chyba właśnie znalazłam swój ideał!
Kaszę jaglaną zaczęłam wykorzystywać do tworzenia słodkości już jakiś czas temu i niezwykle wdzięczna z niej kompanka do pracy. W takiej formie jednak zmierzyłam się z nią po raz pierwszy i inne wersje jagielników będą musiały trochę poczekać, bo po dwóch razach nie odczuwam znudzenia. To zapewne sprawka połączenia bananów, masła orzechowego i czekolady, nie może się nie udać.
Przepis znalazłam tutaj i tylko trochę zmodyfikowałam.
Spód:
- 15 daktyli (namaczamy na godzinę w ok.1/3 szklanki wrzątku i blendujemy, bez odcedzania)
- szklanka drobnych płatków owsianych
- łyżeczka kakao
- łyżeczka płynnego oleju kokosowego
Wszystkie składniki mieszamy i wykładamy nimi formę (u mnie silikonowa okrągła ok.27cm)
Masa:
- szklanka kaszy jaglanej
- 2 szklanki mleka
- puszka mleka kokosowego (na noc najlepiej wstawić do lodówki, dodajemy bez wody z dna puszki)
- sok z połowy cytryny
- 3 łyżki cukru bądź innej substancji słodzącej (spróbujcie i sami oceńcie czy jest wystarczająco słodko)
- 3 łyżki masła orzechowego (więcej na pewno nie zaszkodzi)
- 2 banany
Kaszę gotujemy na małym ogniu w mleku (wcześniej warto ją wypłukać, a najlepiej nawet zalać gorącą wodą i na trochę zostawić). Dodajemy resztę składników i blendujemy. Blendujemy i blendujemy. Trochę to trwa, chyba że macie turboblender, jednak gładka masa będzie przyjemniejsza w konsumpcji niż grudki.
Powstałą masę wylewamy na przygotowany wcześniej spód i wkładamy na noc do lodówki (najgorzej). Wg mnie najsmaczniejsze jest nawet po dwóch dniach w zimnie, ale nie wiem czy tyle wytrzyma.
Po schłodzeniu nakładamy polewę:
- 8 kostek czekolady gorzkiej
- 8 kostek czekolady mlecznej
- łyżka oleju kokosowego
- 2 łyżki mleka
Roztapiamy w garnku i mieszamy na gładką masę. Dodatkowo posypuję górę solonymi orzeszkami ziemnymi.
Gotowe!
Na zdjęciach jest ukryty przekaz, sprytnie prawda 😀 Przy okazji chciałam Wam serdecznie polecić zbiór poezji Rupi Kaur „Mleko i Miód„. Niby banalne i czasem infantylne nawet przemyślenia, ale ja się szczerze wzruszyłam pod koniec. Niby jestem ze sobą pogodzona, ale są jeszcze takie rejony, które odzywają się po dotknięciu i Rupi właśnie tam zagląda, a potem leje na nie miód. Dlatego ja z Wami też się chciałam podzielić cukrem i ten list miłosny kieruję do Was! Dziękuję dziewczyny 🙂
12/03/2017 @ 18:36
13/03/2017 @ 19:38
14/03/2017 @ 12:14
14/03/2017 @ 12:39
14/03/2017 @ 16:43
14/03/2017 @ 17:16
14/03/2017 @ 19:37
15/03/2017 @ 16:41
Super, zapytaj, będę wdzięczna 🙂
15/03/2017 @ 17:18
15/03/2017 @ 17:27
Dziękuję ! 🙂