Dokąd tak biegniesz?
Nie chce mi się. Tak jak kiedyś chciało mi się zamieszczać coś na blogu prawie codziennie, tak teraz zero, null, bateria wyczerpana. To na pewno stan przejściowy, jesień, smutek i inne rozterki. Nie chce mi się oglądać ciuchów, podczas gdy swoich w szafach mam stanowczy nadmiar. Porządkuję przestrzenie w środku i to co na zewnątrz. W inne strony niż szmatki prowadzą moje myśli, ale nie wszystko mogę tu napisać od razu, a pisać nie w pełni szczerze, to jeszcze gorzej niż wcale.
Zbieram się w sobie, uczę się odpoczywać, żeby wrócić do żywych razem ze słońcem. Zbyt dużo sobie w pewnym momencie wzięłam na głowę, na każdym polu chciałam się spełniać. Dałabym radę, no bo kto jak nie ja. Ciało to jednak wyjątkowo mądra maszyna i w odpowiednim momencie potrafi powiedzieć stop, wyluzuj, nie wszystko na raz. Dlatego pozwalam, aby wszystko biegło swoim rytmem, nie popędzam, nie zmuszam.
Nie chcę aby blog był moim zobowiązaniem i jak zapowiadałam, że będę wrzucać coś regularnie, teraz zero zobowiązań. Nie chcę, żeby ktoś czegoś ode mnie w tej materii wymagał, miał jakieś roszczenia, czegoś się spodziewał. Zero wyrzutów sumienia, że leżę na kanapie zamiast wyszukiwać nowinki ze świata mody. Hobby, które staje się obowiązkiem przestaje cieszyć. Do tego nie mogę dopuścić, dlatego odpuszczam.
Wierzę, że jeszcze tylko chwilka i znowu mi się zachce. Może nawet jutro i będę musiała odkręcać, to co napisałam. Może za miesiąc. W każdym razie jestem, pamiętam, dziękuję. Życzę Wam na ten ciemny, mokry i wietrzny czas, abyście wsłuchali się w siebie. Zamiast się dręczyć, że zbyt mało robicie, leniuchujcie i cieszcie się czasem, który przecieka przez palce. Jeszcze zdążymy się napracować 😉
30/11/2015 @ 21:40
01/12/2015 @ 14:16
30/11/2015 @ 23:15
01/12/2015 @ 14:15
30/11/2015 @ 23:28
01/12/2015 @ 14:11
01/12/2015 @ 16:05
Ostatnio przeczytałam (chyba w „Minimalizm po polsku”?) o przewaluowaniu celów – jeśli okazuje się, że np. wyjazd na wakacje stał się obowiązkiem każdego roku i przez to musimy siedzieć w pracy dodatkowo w każdą sobotę, to warto zastanowić się, czy to ma sens. W momencie, kiedy niecierpimy tych sobót + wakacje niekoniecznie cieszą nas na full (przez przemęcznie np.) to lepiej iść w sobotę na spacer do parku, a w wakacje zrobić grilla w domu 🙂 Proste, ale dla mnie odkrywcze. Uświadomiłam sobie, że potrzebuję czasem wieczoru z kawą i książką. A jakoś cały świat dookoła, internet, znajomi, rodzina przeganiają się w zapracowaniu, niewyspaniu, karierze, ilości dodatkowych zajęć, że człowiek zaczyna czuć się dziwnie i ma wyrzuty sumienia, bo marnuje czas.
Tak czy siak trzymam kciuki, ale za Ciebie, nie za bloga 🙂 Mimo, że bardzo go lubię to polubiłam i Ciebie, więc życzę szczęścia Tobie, z blogiem, czy bez! (chociaż wolałabym tutaj jeszcze móc pozaglądać ;))
04/12/2015 @ 08:11
01/12/2015 @ 16:23
04/12/2015 @ 08:14
04/12/2015 @ 12:02
07/12/2015 @ 19:30
01/12/2015 @ 18:55
https://www.youtube.com/watch?v=kfVsGapy5vQ
https://www.youtube.com/watch?v=tHDX9qb2-BQ
https://www.youtube.com/watch?v=dqQyKL8nf8E tu w duecie z Sheaned Oconor
Owocnego leniuchowania 🙂
04/12/2015 @ 08:15
01/12/2015 @ 19:47
02/12/2015 @ 09:17
03/12/2015 @ 22:27
04/12/2015 @ 08:26
03/12/2015 @ 23:50