Witajcie poświątecznie!
Wracam przed nowym rokiem, bo uważam, że dobrą energię trzeba wykorzystywać od razu i nie czekać na odgórnie wyznaczony moment. Od 26go (nów w znaku Koziorożca) jest czas, który sprzyja planowaniu i spisywaniu intencji, aby coś wyrosło, najpierw należy zasiać. Odkąd zaczęłam zwracać uwagę na takie rzeczy jak fazy księżyca czy energia dni tygodnia żyje się zdecydowanie przyjemniej i łatwiej mi zrozumieć zdarzenia, zachowania czy reakcje. Spróbujcie zajrzeć wgłąb siebie i wypełnić mocą na 2020. Niekoniecznie chodzi o plany typu pójście na siłownię czy zrzucenia wagi. Warto spojrzeć szerzej: mam kiepskie samopoczucie, więc nie mam ochoty na żadne aktywności i najchętniej jem czekoladę pod kocem. Naszym celem powinno być wtedy zrobienie wyników, zadbanie o dietę czy odpowiednia suplementacja, reszta wtedy naturalnie przyjdzie sama i nie trzeba będzie działać pod przymusem, co i tak nie przyniesie efektu. Jednym z moich założeniem jest regularna praca nad blogiem, więc w styczniu jeszcze sobie porozmawiamy. Wkładam ziarenko, niech kiełkuje.
Tym czasem nawiązując do tytułu wpisu przychodzę z zestawem, którego nie powstydziłby się sam ludzik Michelin. Zimą, priorytetem jest ciepło i wygoda, więc gdy temperatura spada w okolice zera, co przy nadmorskim wietrze jest odczuwalne jak kilka stopni na minusie, ubieram się warstwowo i nie narzekam na pogodę. Całą rodziną chodzimy na spacery, mam też psa, który musi się wybiegać, dlatego muszę mieć w szafie ubrania dopasowane do okoliczności.
płaszcz – Reserved / buty – Sorel / szalik – Aldo
Ten płaszcz przechwyciłam w święta od mamy. Wisiał na strychu kilka dobrych lat i aż ciężko uwierzyć, że jest z polskiej sieciówki. Teraz o takiej trwałości i starannych wykończeniach można pomarzyć. Pod nim mam dwa golfy, pod spodniami legginsy i zima mi nie straszna!
Jak zwykle super dobrany zestaw. Ja też znad morza ale nie jestem tak odważna na spacery. Może dlatego, że nie mam psa ani dzieci 😉 Pozdrawiam ciepło!