Dirty pink
Ostatnio za oknem piękne słońce i nie patrząc na termometr można by przypuszczać, że zmieniła się już pora roku. Nic z tych rzeczy, rano jeszcze trzeba skrobać szyby i lepiej pamiętać o szaliku. Ja jednak już cały czas myślę o wiośnie i jak zwykle bierze mnie na róże. Do tego stopnia, że postanowiłam wprowadzić ten kolor do odświeżanej kuchni i przemalowuję lodówkę, a co. Do szafy też by się przydało, bo ostatnie nabytki to jak zwykle bezpieczna czerń i poważnie rozważam sukienkę nawiązującą do ubiegłorocznej kolekcji Chloé. Śliczna, ale czy w moim stylu, nie wiem. Baleriny na niskim obcasie też kuszą, tylko fakt, że będzie je można oglądać na każdym blogu już mniej. Kolaż to dobra forma na opatrzenie się z planowanymi zakupami, jeżeli tak samo będzie podobał mi się po kilku dniach, podjęta decyzja będzie słuszna, a nowe rzeczy faktycznie trafią do obiegu, a nie tylko na wieszak.
Macie swoje sposoby na rozsądne zakupy? Co prawda chybionych wyborów mam na koncie już co raz mniej, ale zachcianek nadal sporo, a ani szafa ani budżet się nie rozciąga.
17/02/2016 @ 20:43
19/02/2016 @ 12:43
20/02/2016 @ 00:11
21/02/2016 @ 09:23
20/02/2016 @ 14:02
21/02/2016 @ 09:06
20/02/2016 @ 20:03
21/02/2016 @ 08:44
21/02/2016 @ 16:00
21/02/2016 @ 17:40
21/02/2016 @ 19:04
24/02/2016 @ 10:24