Skąd się biorą kompleksy? Nikt się z nimi nie rodzi. Gdy mówię mojemu synowi, że jest najpiękniejszy na świecie, to nawet przez myśl mu nie przejdzie, aby to zanegować. Kiedyś też taka byłam, jako dziecko nie miałam kompleksów. Powstały dopiero, gdy ktoś mi je wmówił i zaczęłam się porównywać z innymi. W okres nastoletni wkraczałam wysoka, szczupła, bez biustu i ze sporą pewnością siebie. Dziś uznałabym to za swoje atuty, ale kiedy usłyszałam, że jestem deską tudzież antylopą stało się to moją największą zmorą. W gimnazjum zaczęłam nosić usztywniane staniki i szukać swojej kobiecości w mocnym makijażu i wyzywających ciuchach. Uznałam, że gdybym tylko miała większy biust (i prosty nos – bo z profilu podobno przypominałam psa), to na pewno czułabym się ze sobą sto razy lepiej. Wyleczyłam się dopiero po urodzeniu pierwszego dziecka, bo biust urósł, a punkty z samooceny spadły, wyglądałam potężniej, ubrania układały się inaczej, to nie byłam ja. Teraz znowu karmię i uważam, że jest idealny, niezależnie od rozmiaru i kształtu, bo nie traktuje go jak obiektu seksualnego. Produkuje najlepszy pokarm, jaki mogę dać mojemu dziecku, czy to nie jest fantastyczne.
Ciężko jest być dziewczyną, bo jesteśmy na każdym kroku uprzedmiotawiane. Na portalach największą klikalność mają wielkie tyłki. Rozumiecie, że o kimś się pisze tylko dlatego, że ma wielki tyłek, to niedorzeczność. Gwiazdy instagrama mają za to wielkie usta, przy których przeciętne wyglądają jak nitki. Przecież te tysiące fanów nie mogą się mylić. Sama przez chwilę byłam przekonana, że sobie zrobię chociażby górną wargę, wszyscy mają, więc czemu by nie. Uważam, że jestem całkiem ładna, ale gdy zacznę się porównywać zawsze mogłoby być lepiej, młodziej, więcej.
Trzeba o siebie dbać, to niezaprzeczalne, ale trzeba to robić dla siebie, a nie dla aktualnych trendów. One przeminą, a my zostaniemy, szukając kolejnej rzeczy do poprawienia, bo nigdy totalnie nie wstrzelimy się w kanon. Fajnie zdrowo jeść i poćwiczyć, ale fajnie też obejrzeć serial z pudełkiem lodów na kanapie, same musimy znaleźć swój złoty środek. Lepiej skupić się na pielęgnacji, a makijażem podkreślać swoją urodę, niż zamalowywać prawdziwą twarz wzorem amerykańskich idolek. To że nie wybrałyśmy drogi z codziennym przystankiem na siłownię, nie oznacza, że jesteśmy słabe i brakuje nam samozaparcia. Nabotoksowana twarz może lepiej wygląda na selfie, ale zmarszczki to nic złego i nie musimy wstydzić się upływającego czasu.
Wczoraj polecałam Wam na facebooku blog kobiety bez diety i choć jest skierowany głównie do nastolatek, które są najbardziej narażone na kompleksy, to on zainspirował mnie do poruszenia tego tematu. Bez względu na wiek nasza samoocena poddawana jest próbom i cały czas musimy się bardzo starać, żeby nie zapomnieć, że my też jesteśmy najpiękniejsze na świecie. Wiecie o tym, prawda?
Jakie to chore.
Ciesze sie, że pociagnelyscie moją myśl i skomentowałyście post, ze czujecie, że coś tu nie gra:ktoś nas poucza, że mamy walczyc z kompleksami i okrasza ten apel zdjeciem ultraplaskiego brzucha, okreslonego juz tu kilkakrotnie mianem idealnego. Nie znam sie na wszystkich brzuchach swiata; ja takiego brzucha nie mam, mimo ze cwicze regularnie (a cwicze po to, bo do takiego wlasnie dążę(!)), nie mam takiego nawet mimo to, że jeszcze nie rodziłam.
Nalezaloby jednak zdac sobie sprawe, ze Soie jest blogerką modową, nie dentystką, nie urzedniczką na poczcie, nie pisarką, zatem, jak kazda blogerka modowa, zarabia na zycie wyglądem i odpowiednim tego wygladu kreowaniem. Nie ogladalybysmy jej fotek, gdyby nie byla estetyczna. Stąd dysonans widze, a i owszem, w tekscie o uprzedmiatawianiu kobiet, ktorego niestety, jako bloggerka jestes oredowniczka, bo Twoj blog w duzej mierze polega na pokazywaniu, jak byc ladną. Nie jest trudno nie miec kompleksow, gdy jest sie obiektywnie ladnym czlowiekiem.
Ten tekst obronilby sie bez zdjecia, albo przynajmniej bez zdjecia ciala. Ale chyba byłoby lepiej (i prawdziwiej) gdyby sie tu nie pojawil. Zeby glosic motywujace kwestie, trzeba rozumiec kontekst, w jakim zabiera sie glos. To wymaga tez przede wszystkim empatii i szacunku do odbiorcow.
Ola – przecież Soie (tu przepraszam za trzecią osobę) pisze, że też miała kompleksy, że ktoś – jak się domyślam – powiedział jej, że wygląda z profilu jak PIES (WTF?!). profil jej się nie zmienił, ale zmieniło się myślenie o sobie.
„Bez względu na wiek nasza samoocena poddawana jest próbom (…)” – „próbie” z tego posta chyba nie wszyscy podołali.
ja np. nie traktuję Ciebie jak blogerkę, która pokazuje jak być ładną – nie kumam w ogóle skąd taka opinia. wg mnie pokazujesz jak być szczęśliwą, jak dobrze i pięknie żyć. a to, że jesteś ładna i masz ładną rodzinę jest tylko miłym dodatkiem 🙂
pozdrawiam 🙂
Apropo zazdroszczenia innym, to najczęściej jest tak, że zazdrościmy tylko jednej rzeczy, nie patrząc na całokształt, a każdy ma w życiu trochę pod górkę, jeśli nie z powodu wyglądu to z innych i tak naprawdę nie chcielibyśmy się z nim zamienić.
A dziewczyny, które mają problem ze zdjęciem Twojego brzucha chyba faktycznie nie zrozumiały wpisu. Masz fajny brzuch i super, a jeśli kogoś razi to, że jest on płaski to chyba powinien się chwilę zastanowić, bo może to oznaczać, że sam jest skupiony wokół swoich niedoskonałości.
smutne jest to, że jak widać kobiety nie potrafią siebie wspierać, mało tego, myślą wyłącznie o sobie i wszystko odnoszą do siebie. bo ja robię tak to ty też tak musisz. bo ja tak wyglądam, to ty nie możesz inaczej. masz rozmiar 38 po 3 miesiącach po ciąży? źle, na pewno się katowałaś, dieta, zaniedbujesz dziecko i w ogóle sodoma i gomora. masz rozmiar 44 pół roku po urodzeniu dziecka? też źle, na pewno jesteś opasłą krową leżącą przed TV, która ciążę i połóg traktuje jako wymówkę do posiadania oponki na brzuchu. co z tego że może ona ma dobre geny, a ona problemy z tarczycą i po prostu nie może schudnąć. trzeba uszczypliwie skomentować i wepchnąć nos w nie swoje sprawy. przykryłaś dziecko kocykiem? na pewno mu za gorąco. dziecko nie ma kocyka? na pewno umiera z zimna. omg.
mam 25 lat i do macierzyństwa chyba jeszcze trochę czasu, ponieważ wybrałam sobie taką drogę życiową i zawodową jaką wybrałam i mój stan zdrowia jest taki a nie inny. ale na samą myśl wysłuchiwania wszystkich złotych rad i tego typu komentarzy mi się odechciewa. wszystkiego. „bo nie możesz wyglądać dobrze, bo ja się z tym źle czuję.” dziewczyny, przestańmy mierzyć wszystkich swoją własną miarą. nawet swoje własne dzieci, chłopaków czy mężów. ponieważ każdy człowiek jest inny, przeżywa inne historie i ma inne doświadczenia oraz spojrzenie na świat. to nie jest mierzalne. przestańmy oceniać siebie nawzajem. każdy ma prawo mieć swoje zdanie i może żyć tak jak chce dopóki nie krzywdzi drugiego człowieka.
Pozdrawiam Autorkę Bloga, zazdroszczę dwójki dzieci w tak młodym wieku i takiego wyglądu 😉
Dziewczyny! Kobita urodziła drugie dziecko i co w tym złego, że chciała się pochwalić niezłym brzuchem po ciąży i usłyszeć od Was coś miłego? W każdej z nas tkwi mała dziewczynka, która czasem chciałaby poczuć się pewniej (a nic tak nie dodaje pewności siebie, jak komplement z ust innej dziewczynki – przecież nie faceta, bo oni zawsze kłamią dla swojej wygody). Nie ma kurwa ideałów! Możesz mieć wszystko i żyć jak w bajce, a przyjdzie taka depresja i nie masz kurwa nic! (sorry za te kurwy, ale ich brak zabiera mi siłę tekstu).
Magda! Masz super brzuch i fajną rodzinkę! Nie daj se tego zatruć jadem ludzi, którzy wszędzie doszukują się hipokryzji, bo oceniają kogoś na podstawie skrawka życia, który pokazuje publicznie. Miałaś prawo nie wiedzieć, że jesteś szczęściarą, bo o tym najczęściej się zapomina.
/I weź zejdź mi z oczu z tym brzuchem, bo mnie zazdro zeżre, tak jak zeżarło resztę 😛